Potknięcie trzecie

- Wygraliśmy! - usłyszałam głośne wołanie chłopaków, gdy tylko zabrzmiał gwizdek kończący spotkanie. Z radością rzucali się na siebie, a chwilę później na sztab. Ten puchar był jednocześnie tak blisko i tak daleko, ale jednak udało się! Byłam szczęśliwa, że mogłam choć w minimalny sposób przyczynić się do tego zwycięstwa. Nie grając na boisku, ale lecząc zawodników.
      Kilka minut później stałam obok podium, oglądając razem z Alekną ogromne trofeum, które sekundę wcześniej podał nam jeden z zawodników. Trener zdawał się być naprawdę zadowolony, gdyż nagroda była dobrym prognostykiem na resztę sezonu.
- Świętujemy, wszyscy zaproszeni! - krzyknął ktoś w szatni, gdzie wszyscy staliśmy po ceremonii. Siatkarze skakali, wołali, oblewali się szampanem.
- Znowu cały wieczór nasz, mała – usłyszałam, a gdy się odwróciłam, ujrzałam Andersona.
- Nie sądzę, żebym miała ochotę spędzić go w twoim towarzystwie – spojrzałam na niego z politowaniem.
- Za to ja bardzo, chciałbym cię w końcu poznać.
- Szkoda, że bez wzajemności – mruknęłam, zbierając się do wyjścia.
- Ola! Oczywiście idziesz z nami? - powiedział Jurij, pojawiając się nagle obok nas.
- Nie wiem, Jurek. Wiesz, papiery... - próbowałam się jakoś wykręcić.
- No, nie daj się prosić. Będzie fajnie – uśmiechnął się uroczo, a ja skapitulowałam.
- Daj mi dwie minuty – pokręciłam głową i wyszłam z pomieszczenia.
- Jak ty to robisz? - jęknął Amerykanin, mierzwiąc ręką włosy.
- Nie podrywam jej – przyjmujący poklepał go po ramieniu.


                                                * * *


- I co, naprawdę jest tak źle? - zawołał Maxim, próbując przekrzyczeć głośną muzykę. Pokręciłam tylko głową i wypiłam trzeciego już drinka. Było naprawdę fajnie! Zajęliśmy dwa największe stoliki w rogu sali. Nie przesadzaliśmy z alkoholem, choć Alekna dał nam wolne, gdyż była sobota, a trening zaplanowany był dopiero na poniedziałkowy wieczór.
- Jurij, gdzie zgubiłeś Olgę? - zapytał Volkov, a Bierieżko tylko machnął ręką i sięgnął po piwo.
- Nie układa się – wzruszył ramionami i przechylił naczynie, połykając zawartość kilkoma szybkimi łykami.
- Idę po jeszcze jednego – mruknęłam do Maxima i udałam się w stronę baru. Ledwo jednak usiadłam na stołku, a poczułam szarpnięcie za rękę. - Matthew!
- Chodź potańczyć – jego chłopięcą twarz rozjaśnił uśmiech, a ja poczułam, że się czerwienię. Zaraz...
- Chciałam się napić – zaprotestowałam, na co on zamyślił się na chwilę, po czym usiadł obok mnie i przywołał barmana.
- To wypijemy razem – zaproponował i podał mi kieliszek. Zawahałam się chwilę, ale sięgnęłam po niego. - Możemy zacząć od nowa?
- Ola – uśmiechnęłam się lekko wyciągając rękę.
- Matthew – uścisnął moją dłoń, a potem oboje wypiliśmy swoje drinki.
      Nie wiem, jak długo tam siedzieliśmy. Dziesięć minut, pół godziny, może więcej. Nie sądziłam, że będę potrafiła się dogadać z brunetem. Ten jednak wyglądał na rozluźnionego, opowiadając kawały. Między nimi podsuwał mi kolejne kieliszki. Starałam się nie pić aż tyle, ale w końcu i tak znalazł na to sposób, wznosząc kolejne toasty.
- Zatańczysz? - usłyszałam cichy głos, który należał do Bierieżki. Uśmiechnęłam się z wdzięcznością.
- Chyba postawił sobie za cel upicie mnie – rzuciłam z rozbawieniem, kładąc dłonie na ramionach siatkarza.
- I chyba mu się udało – Jurij uniósł nieznacznie brwi.
- Gdzie tam. No, może troszkę – przyznałam niechętnie. – Ale wiesz, on nawet nie jest taki zły.
- Ale jest pijany. To może się źle skończyć – brunet spojrzał na mnie z troską.
- Jurek, Jurek – przeczesałam palcami włosy opadające mu na czoło.
- Odbijany – mruknął Anderson, ciągnąc mnie za rękę, byle dalej od Rosjanina. - Ze mną nie chciałaś – zdawał się być obrażony.
- Przyjemnie się rozmawiało – usprawiedliwiłam się, oplatając rękami jego kark. Matthew zadowolony przyciągnął mnie mocniej do siebie, układając swoje duże dłonie na moich biodrach.
Kiwaliśmy się w rytm wolnej piosenki. Matthew pochylił się nade mną i schował twarz w moich włosach. Zaśmiałam się lekko, gdy jego ciepły oddech załaskotał mnie w szyję. Siatkarz, równie rozbawiony, musnął ustami moją skórę.
- Przecież nic ci nie zrobię – uśmiechnął się ponownie, uspokajając mnie. Kilka piosenek później zdawał się być już znudzony. Stłumiłam ziewnięcie, po czym pociągnęłam go za rękę w stronę stolika. Okazało się, że większość chłopaków wróciła już do domu. Został tylko Maxim, Alexander, Valerio i Jurij.
- Chłopaki, ja będę się żegnać – poprawiłam grzywkę, która opadła mi na czoło. - Zrobiło się późno, a jestem padnięta.
- No co ty, nie zostaniesz dłużej? - marudził Vermiglio, podając mi swój kufel z piwem. - Nie napiłaś się ze mną!
- Postawisz mi kolejkę po zdobyciu mistrzostwa – mrugnęłam do niego, po czym zgarnęłam z oparcia kurtkę.
- Odprowadzę cię – Bierieżko wstał, jednak Matthew położył mu rękę na ramieniu.
- Ja to zrobię – powiedział pewnym tonem, choć jeszcze niedawno zdawał się być kompletnie pijany.
- Ola?
- Zostaw, Jurek, damy radę. Do zobaczenia w poniedziałek, chłopcy – pomachałam do nich, po czym udałam się w stronę wyjścia.


                                                      * * *


- Znowu tu jesteśmy – powiedział Matthew, wkładając ręce do kieszeni. - Może tym razem mnie wpuścisz?
- Matt, jest późno, a ty jesteś zmęczony po meczu – pokręciłam głową, poprawiając mu szalik. On niespodziewanie zrobił krok do przodu, przez co straciłam równowagę i cofając się oparłam się o drzwi.
- Powiedziałaś do mnie „Matt” - szepnął, muskając palcami mój policzek. Wciągnęłam nerwowo powietrze wiedząc, do czego zmierza.
- Jesteś kompletnie pija... - odparłam, ale on przerwał mi, wpijając się w moje wargi.
      Zaskoczona stałam bezradnie. Dopiero po chwili próbowałam go odepchnąć, ale nie miałam szans. Mimo spożytego alkoholu nadal był ode mnie silniejszy. Nie byłam jednak pewna, czy naprawdę chciałam to przerwać. Brakowało mi odrobiny uczucia w moim życiu, czułam się samotna, a on pozwalał mi o tym zapomnieć. Zamknęłam oczy, kiedy przygryzł dolną wargę. Jęknęłam cicho, przyciągając go bliżej siebie.
- Może jednak wejdziemy do ciebie, trochę tu zimno – mruknął, opierając czoło o moje. Odsunął się nieznacznie, pozwalając mi na wpisanie kodu. Gdy tylko drzwi odblokowały się, pociągnął mnie za rękę w stronę schodów.
      Lekko drżącymi rękoma przekręciłam klucz w zamku, wpuszczając siatkarza do środka. Ten nie czekał aż odłożę klucze, ale wyciągnął je z mojej chłodnej dłoni i odrzucił na półkę. Szybkimi ruchami zdjął ze mnie kurtkę, pozwalając mi zrobić to samo z jego. Nie zauważyłam, kiedy pozbyliśmy się butów. Odwijając szalik z jego szyi pociągnęłam za oba końce, przyciągając Matta bliżej siebie. Poprowadziłam go prosto do sypialni, gdzie pchnął mnie na łóżko. Nieco męczył się z moją bluzką, ale w końcu przełożył mi ją przez głowę. Wsunęłam chłodne ręce pod jego koszulkę, podwijając ją nieco. Zadrżał przez chwilę i spojrzał mi prosto w oczy. Jednym ruchem pociągnął za materiał i odrzucił gdzieś za siebie.
      Nerwowo położyłam ręce na pasku jego spodni i po chwili męczenia się z nim uwolniłam go od krępującego materiału tak, że pozostał w samych bokserkach. Spojrzał na mnie z rozbawieniem, rozpinając zamek moich jeansów, a gdy uniosłam biodra, zsunął je z moich nóg.
- Sądziłem, że zobaczę same siniaki, pani doktor – mruknął, całując moją szyję. Jego dłonie błądziły po moim ciele, sprawnie pozbywając się bielizny. - Nadal mnie nie lubisz?
- Naprawdę chcesz wiedzieć? - szepnęłam, oplatając go nogami w pasie.
- Sądzę, że nie jest mi to teraz potrzebne – uśmiechnął się lekko, kładąc się na mnie. Wciągnęłam szybko powietrze, gdy tylko poruszył biodrami. Jęknęłam cicho, ale stłumił ten dźwięk pocałunkiem. - Widzisz? Nie jestem taki zły.


                                                      * * *


- Sądzę, że mogę cię nawet polubić – mruknęłam, muskając palcem jego skórę. Leżałam obok niego, opierając głowę o jego tors. Matthew gładził dłonią moje ramię. Gdy nie odpowiedział, wsparłam się na drugiej ręce i spojrzałam na niego. Uśmiechał się lekko, wpatrując się w moje oczy.
- O to mi chodziło – przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Trwaliśmy tak przez chwilę, zatracając się w dotyku naszych warg.
- Od poniedziałku wracamy do żartów? - zapytałam, kładąc się na nim. Przedramiona oparłam bo obu stronach jego głowy tak, że dobrze widziałam jego twarz.
- A chcesz tego? - jego ciepłe dłonie spłynęły z moich pleców na pośladki. Uniosłam kącik ust czując jak na mnie napiera.
- Chyba nie.
- Więc przestanę – nagle przewrócił mnie na plecy tak, że teraz to on patrzył na mnie z góry. - Ciekawe, czy masz łaskotki... - mruknął, całując mnie w obojczyk, a ja parsknęłam śmiechem.



Jak podoba się część trzecia? Osobiście całkiem lubię ten rozdział, choć jest nieco niedorobiony. Ale ostatnio właściwie na nic nie mam czasu. Dobrze, że zbliżają się wakacje :)
Pozdrawiam ciepło, Anna.

5 komentarzy:

  1. Co ja czytam :D
    Sądziłam, że dłużej będzie się mu opierać i jeśli jakieś przytulasy, całusy to z Jurijem. A tu masz. Ach Matt, och Matthew, a pff :D
    Ile w tym wszystkim było alkoholu a ile ich prawdziwych uczuć. Nie mówię, że jest zły w łóżku, tylko dlaczego chciał z nią tam wylądować. Rano nie uciekł, ale jeszcze może wywinąć jakiś numer.
    Martwię się mimo wszystko. Poza tym wolę Jureczka ;p
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Już myślałam, że odmówi Mattowi i pozwoli się odprowadzić Jurijowi, a tutaj taki psikus. Widocznie musimy jeszcze poczekać na to,a tymczasem Matt nie próżnuje, ciekawe jak to długo pociągnie :D Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże Boże Bożenko, powinnam dostać jakiś medal za posiadanie zapłonu niczym stary ciągnik. Trafiłam tutaj dopiero teraz i musiałam nadrabiać cudowne "Potknięcie"! Ale już nadrobiłam i jestem szczęśliwa, że w ogóle tutaj trafiłam!
    Jurij od samego początku podbił moje serce, ale słodkość Matta w tym rozdziale przebiła zdecydowanie wszystko i nie umiem się już na nic zdecydować. Najważniejsze, żeby Ola po prostu szczęśliwa była i mam nadzieję, że żaden z dwóch amantów nie będzie robił głupot.
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zrobiło się gorąco ;)
    Mimo, że jestem absolutnym "rusofilem", wiesz, jaką mam słabość do Matthew - dlatego bardzo podoba mi się obrót sprawy. Całkiem nieźle napisane pod względem technicznym - wcale nie "niedorobione" :)

    Całuję,
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  5. ekhem, kobieto, mam jedno pytanie. z której strony, do jasnej ciasnej, ten rozdział ma być niedorobiony niby?? ja nie wiem :P iiii obożebożeboże! MATT! taaaaaki słoodki :D hhaha jak widzisz, mam świra :P ale to przez niego i pewnie też przez Ciebie :P taki Matt! uwielbiam, kocham, wręcz za nim szaleję :)
    Pozdrawiam;*

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonany przez Lady Spark